sobota, 2 grudnia 2017

Mediolan


Weekend spędzony w Mediolanie to najlepszy czas spędzony w tym miesiącu. 
Niesamowita pogoda, wspaniałe widoki i miłe towarzystwo.
Mediolan, jako stolica mody spełnia swoją rolę. 
Dojrzałe kobiety - eleganckie, mężczyźni- eleganccy a z
 młodzieży można czerpać inspiracje.
Witryny sklepowe biją szykiem i wręcz wołają, żeby do nich wejść. 
Mediolan można zwiedzać pod różnymi aspektami:
moda, historia. 
Historia moim konikiem nie jest ale główne atrakcje, które zdołałam zobaczyć zostaną w mojej pamięci na zawsze. 
Paryż nadal jest moim faworytem pod każdym względem ale Mediolan  ma w sobie urok, dzięki, któremu warto tam pojechać i to przeżyć. 














czwartek, 23 marca 2017

Azjatyckie kosmetyki


Jak wszyscy wiedzą Azjatki są piękne a ich skóra promienna i bez skazy. Wpływa na to wiele czynników, pewnie głównym są geny ale myślę, że kosmetyki i dieta również odgrywają dużą rolę. W Tajlandii je się bardzo dużo owoców, a wiadomo, jak owoce to i witaminy. Ja z tego ciepłego raju przywiozłam kilka kosmetyków i o nich dzisiaj opowiem. 

W Tajlandii, w  każdym sklepie, nawet spożywczym (7eleven) znajdziemy przeróżne kosmetyki od tych pierwszego użytku, po balsamy, maseczki, azjatyckie odżywki do skóry. 
Wyciąg ze ślimaka jest tam bardzo popularny i można go kupić, w każdej postaci. Ja zaopatrzyłam się w balsamy oraz maseczki. W drogerii Watsons trafiłam na promocje, przy zakupie jednego produktu drugi kupuję za 1 Bath. 


Poniżej mamy balsam zakupiony, własnie na takiej promocji. Jestem z niego bardzo zadowolona. Mam bardzo suchą skórę na nogach a on dał jej rade i idealnie nawilżył. Czytałam, że jest również bardzo dobry na zmarszczki, jednakże ja jeszcze ich nie posiadam więc nie mogę się wypowiedzieć w tej kwestii. Na pewno wyrównuje koloryt skóry. Od opalania pojawiły mi się delikatne ciemniejsze plamki, balsam wyrównał mi kolor skóry. 


Ta dam! 
Uwielbiam te "mydełko" do twarzy! Ma konsystencje skondensowanego mleka. Jest delikatne ale skuteczne. Już po pierwszym użycia zauważyłam, że moja skóra jest oczyszczona i ku mojemu zdziwieniu nie przetłuszcza się tak, jak wcześniej. 



Przyznaje, ten kosmetyk kupiłam ze względu na opakowanie.
 Zauroczyło mnie pudełeczko a'la aloes. 
Po kilku dniach opalania moja skóra na twarzy potrzebowała ratunku, ponieważ każdy krem ochronny przeciw słońcu był za słaby i wyglądałam, jak raczek. 
Sięgnęłam po aloe vera drop i to był chyba najlepszy mój ratunkowy zakup.Pomogło! 
Dodatkowo nawilżyło moją twarz, a kosmetyk przyjemnie pachnie.




Mój towarzysz podróży nie miał lekko ze mną. 
Kupując bilety samolotowe do Tajlandii wiedziałam, że obkupię się w maseczki.
 Kupiłam chyba zapas na kilka miesięcy, plus dla najbliższych mi kobitek. Maseczki kokosowe, w kształcie zwierzątek, z wyciągiem ze ślimaka, mleczne. Wszystko czego dusza zapragnie. 




Według mnie kosmetyki azjatyckie to najlepsze, jakich dotychczas używałam. Żaden mnie nie zawiódł, a do tego cena jest tak niska, że grzech nie skorzystać. 






wtorek, 14 marca 2017

Koh Samui - Tajlandia


Wyspy w Tajlandii to raj na ziemi.
 Mi udało się zwiedzić Koh Samui. Zobaczyłam wszystkie plaże a całą wyspę przejechałam na skuterze. Najtańszy i najszybszy środek transportu. 
Mięciutki piasek, ciepła woda, fale dla surferów i zatoki ze spokojną wodą dla plażowiczów z dziećmi. 
Miejsce ze snów.










Jadąc na wyspę zaplanowałam sobie, że wsiądę na słonia. Kiedy już dojechałam do miejsca docelowego dorwała mnie wątpliwość czy, aby na pewno te słonie są na tyle dobrze traktowane, że chce na nie wsiąść. W ostateczności przejechałam najkrótszą z możliwych tras ale nigdy w życiu nie powtórzę tego. Jeśli nie jest to twoje marzenie i nie uważasz tego za konieczność, to nie rób tego! Traktowanie takiego słonia można porównać do sposobu tresowania zwierząt w cyrku. Nie leży w ich naturze wożenie ludzi i zapewne nie przepadają za dźganiem w uszy. 

















sobota, 11 marca 2017

Bangkok


Miasto pysznego jedzenia, korków i pięknych kobiet. 
Kilka dni temu wróciłam z 3-tygodniowej podróży. Zwiedziłam Bangkok oraz wyspę w Tajlandii - Koh Samui (o wyspie opowiem w kolejnym poście).  Zawsze marzyłam, by pojechać do Azji. Poznać sposób życia, kulturę i panujące tam zwyczaje. Padło na Tajlandię. 

Jednym słowem nie da się opisać Bangkoku. Pierwsze wrażenie to specyficzny zapach i bardzo wysoka temperatura. 


Z lotniska do centrum miasta można dojechać pociągiem a później do hotelu metrem, autobusem,taxówką lub tuk tukiem. Połączenia komunikacji miejskiej nie są skomplikowane i myślę, że każdy sobie z tym poradzi, a nie tyle może wygodniejszy, co efektowniejszy jest to sposób transportu. 

Przez cały dzień na drodze panują korki, które ominąć można tylko na skuterze lub motorze. Za każdym rogiem stoją panowie, którzy chętnie za drobną opłatą przewiozą nas z punktu A do punktu B.





Po długiej i męczącej podróży przyszedł czas na jedzenie. W Bangkoku polecam ulicę Khao San. Znajdziemy tam mnóstwo stoisk z Azjatyckim jedzeniem, owocami oraz stragany z ubraniami. 
Ludzie są przemili a jedzenie przepyszne. 
Polecam również stragany przy centrum handlowym Central World lub przy MBK.
Ceny wahają się od 50-70 Bathów (ok 2 euro) za najlepszego na świecie pad thaia, 10 bathów (30 centów) za kurczaka na patyku a ubrania między 100-400 bathów ( 3-12 euro). Oczywiście trzeba się targować!













Przechadzając się ulicami Bangkoku możemy dostrzec mnóstwo religijnych miejsc. Świątynie u brzegu Menamu są przepiękne i traktowane z dużym szacunkiem. Widać je już z daleka, także nie sposób je przegapić. 












Po chwile spokoju polecam wybrać się do Lumpini Park. Idealne miejsce na wyciszenie, gdzie na wolności żyją legwany a na powietrzy mamy siłownie. Polecam wybrać się z książką.







Obowiązkowym punktem na liście atrakcji jest przejazd wodną taksówką. Tutaj można dostrzec prawdziwe życie Tajów, w jakich warunkach mieszkają i jak radzą sobie z biedą.  Łódź jedzie szybko a krople wody zapewnią nam ochłodzenie, jeśli nie naciągniemy specjalnej folii. Niezapomniane wrażenia.





Wodny targ Taling Chan to kulinarny zawrót głowy. W jednym miejscu czuć milion rożnych zapachów, a przy tym towarzyszą nam pływające ryby oraz łódki z jedzeniem. Robi wrażenie. 





China Town. Chińska dzielnica z azjatyckim jedzeniem i ogromnymi ledami. Warto wybrać się wieczorem. W dzień ta ulica nie ma w sobie takiego uroku. W ogóle uważam, że zwiedzanie Bangkoku wieczorem ma zupełnie inny charakter, dopiero wtedy zaczyna się tam życie. 








Najpiękniejszy widok na panoramę Bangkoku jest z 56 piętra w Sky Red. Można się wybrać na kolacje ale również na drinka, a przy okazji zrobić ciekawe zdjęcia. Obsługa wyszkolona w tej dziedzinie, także bez problemu można polegać na kelnerach-fotografach. :)  Cena za drinka ok 400 bathów (12 euro).




Polecam Bangkok ludziom, których fascynuje Azja lub tym, którzy lubią dobre imprezy. Jeśli chodzi o ceny to jedzenie jest w miarę tanie. Obiad można zjeść za ok 2-5 euro. Alkohol już jest nieco droższy bo w restauracji za piwo zapłacisz 4 euro, im więcej procentowy tym cena wyższa ale warto zapłacić  bo takiej atmosfery nigdzie indziej na świecie nie ma.Na każdym kroku można spotkać kobiety szukające "grubych portfeli", podobno również i mężów :) Miasto warte zobaczenia ale, jak dla mnie maksymalnie na 5 dni. W 5 dni wszystko można zobaczyć, a się nie zamęczyć temperaturą i tłokiem.